czwartek, 28 sierpnia 2014

Przedszkolak

W tym roku wakacje żegnam z wielkim smutkiem. Głównie dlatego, że już za cztery dni, moje 2,5 letnie dziecko oficjalnie będzie przedszkolakiem.

 Razem z innymi dziećmi ze swojego rocznika, pójdzie do najmłodszej grupy, tak zwanych maluszków. I chociaż Gabryśka już dawno nie jest dla nas maluszkiem, ogarnia mnie lęk czy sobie poradzi. Czy zaadoptuje się do nowych zasad i reguł obowiązujących przecież w obcym dla niej środowisku! Wygadana, bystra i samodzielna w domu, często w towarzystwie obcych osób przyjmuje postawę wycofania. Wstydzi się i często trudno skłonić ją do najprostszych zachowań, świadczących przecież o dobrym wychowaniu. Niechętnie się wita i przedstawia, a ostatnio bywa nawet, że łapie się przysłowiowej "maminej spódnicy". Dodatkowym, dla mnie problemem będzie Jej kontakt z młodszymi od siebie dziećmi. Niby, z tego samego rocznika, ale urodzona w lutym może być jedną ze starszych w grupie. A wobec młodszych przyjmuje postawę, trochę buntowniczą, trochę wojowniczą. Nie tyle w skutek zaczepek, co poprzez stawianie siebie w roli małego lidera, który stawia zawsze na swoim. Wymuszając płaczem czy krzykiem, przejmuje zabawki i niekoniecznie chce dzielić się nimi z innymi. I może jest to normalne dla jedynaka zachowanie, powodowane przecież skupieniem całej uwagi na sobie, ale już w obecności starszych od siebie dzieci, zachowuje się zupełnie inaczej. Podporządkowuje się i chętnie uczestniczy we wspólnej zabawie. Mieliśmy nawet przez chwilę myśl, żeby dołączyła do grupy 3 latków, ale nie spotkało to się z aplauzem ze strony opiekunów w przedszkolu. W następnym roku musiałaby ponownie zostać w takiej grupie, a to na późniejszym etapie edukacji mijałoby się z celem. Nie twierdzę, że moje dziecko jest nad wyraz rozwinięte, ale w dotychczasowym kontakcie z 3 latkami nie widziałam żadnych odstępstw w porównaniu z nimi. Mimo, wszystko zdajemy się na opinię wykwalifikowanego personelu pedagogicznego i "puszczamy" ją do 2-latków. Może część z nich jeszcze dobrze nie mówi, nosi pieluchy i smoczki ( to były moje główne obawy względem grupy maluchów ), ale ponoć z czasem wszystkie równają do wspólnego poziomu. Adoptują się też pewnie inaczej niż 3-latek, który po kilku godzinach rozłąki z mamą, pewnie nie płacze. I tego też się obawiam, jak się zachowa gdy zniknę jej z horyzontu...
Kluczowe będę pierwsze dni, ale na tym etapie wiem, że się nie poddam. Być może, dziecko mnie zaskoczy   i wszystkie moje obawy okażą się tylko stertą sloganów powtarzanych przez wszystkie przewrażliwione matki. Chciałabym bardzo, bo w Nią wierzę. Do przedszkola nie idzie przecież za karę. Odkąd ma świadomość co, to jest przedszkole zawsze mówiła, że chce iść, że niedługo pójdzie. Obok innego, przechodzi prawie codziennie i za każdym razem mówi, że i Ona będzie siedzieć przy małym stoliczku i bawić się z innymi dziećmi. A na swoje cieszy się szczególnie, bo wie że i mama i tata kiedyś do niego chodzili.. A które dziecko nie ufa swoim rodzicom? W takim przedszkolu musi być cudownie, skoro rodzice nadal mają sentyment, to chyba i Jej się musi spodobać. Tradycja, względy sentymentalne, logistyczne, ale przede wszystkim dobre opinie innych rodziców i ich dzieci zadecydowały o takim, a nie innym wyborze.
Przed nami jeszcze test opiekunki, przedszkolanki. Mam nadzieję, że do swojej Pani Gabrysia będzie pałać sympatią, bo czasem mam wrażenie, że mimo swojego wieku, to na ludziach zna się jak mało który dorosły:P
Póki co, nie histeryzuje i cieszę się ostatnim weekendem wakacji, życia bez pospiechu, zdominowanego przez ramy przedszkola.  
Instytucji, która nader wszystko wniesie w życie tak małego człowieka wiele dobrego ( wspominając głównie o swoich obawach nie muszę pisać o zaletach, których jest znacznie więcej- i dla dziecka i dla matki oczywiście :) 
Także, z socjologicznego punktu widzenia- to strzał dziesiątkę i jestem za tym, żeby dzieci w tym wieku rozpoczynały taki etap edukacji, przez zabawę do "społeczeństwa".
Psychologiczny aspekt, to już inna bajka. I dla dziecka i dla matki. 
O tym jak będzie, na pewno później.
To dopiero prolog...




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz